Zmarł Andrzej Krajewski
Wczoraj rano dotarła do nas smutna wiadomość. W Newark (New Jersey, USA), po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 84 lat zmarł Andrzej Krajewski. Projektant, malarz i ilustrator, pisarz i twórca komiksów.
Andrzej Krajewski urodził się w 1933 roku w Poznaniu. W 1963 roku ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie dyplomem z malarstwa w pracowni prof. Wojciecha Fangora i plakatu pod kierunkiem prof. Henryka Tomaszewskiego. Po studiach rozpoczął działalność projektową w dziedzinie plakatu, grafiki wydawniczej, oraz ilustracji i rysunku prasowego. Współpracował m.in. wydawnictwami Czytelnik, Iskry, Ludową Spółdzielnią Wydawniczą, Państwowym Instytutem Wydawniczym, Młodzieżową Agencją Wydawniczą i Państwowym Wydawnictwem Rolniczym i Leśnym. Do najbardziej znanych do dziś realizacji Krajewskiego należy opracowanie graficzne serii beletrystycznej Klubu Interesującej Książki Państwowego Instytutu Wydawniczego, jakie od lat 60. współtworzył z Marią Muchą Ihnatowicz. Od roku 1985 roku mieszkał i tworzył, poświęcając się głównie malarstwu, w Stanach Zjednoczonych. W 2005 roku za sprawą grona kolekcjonerów i pasjonatów jego twórczości, powrócił do projektowania plakatów. W 2009 roku nakładem wydawnictwa Czysty Warsztat ukazała się debiutancka książka Andrzeja Krajewskiego pt. „Skyliner”, utrzymana w konwencji powieści łotrzykowskiej, której fabuła – o licznych autobiograficznych wątkach – stała się podstawą realizowanego od 2012 roku wspólnie z synem Edwardem, serii komiksów pod tym samym tytułem.
Do chwili wyjazdu z Polski Krajewski zaznaczył swoją obecność jako odrębny i oryginalny projektant. Świadomie nawiązywał do estetyki i ikonografii pop-artu, zaintrygowany kiczem łączył motywy czerpane z kultury masowej z – odrębną na tle dominującej wówczas polskiej szkoły plakatu – formą graficzną. Tak Tytus Klepacz, kolekcjoner, prywatnie mecenas i promotor twórczości Krajewskiego, pisał o nim w katalogu zorganizowanej przez Muzeum Plakatu w 2015 roku indywidulanej wystawy artysty:
(…) od zawsze w swojej twórczości próbuje przemycać część siebie – ironiczne poczucie humoru, miłość do Ameryki, jazzu i dystans, z jakim podchodzi do swojej pracy.
W wywiadzie udzielonym Januszowi Górskiemu na łamach książki „Jak ktoś mógł na to pozwolić” (Czysty Warsztat, 2011) sam Krajewski wspominał:
(…) jako młody człowiek byłem proamerykański, a zarazem antyradziecki. Trochę z tym przesadzałem. Stałem się wręcz szowinistą. W pewnym momencie przestałem na przykład robić plakaty do filmów radzieckich. Lubiłem robić tylko do amerykańskich. Zawsze marzyłem o tym, by dostać taki temat, który pozwoliłby mi umieścić w jakiś logiczny sposób amerykańską flagę. I parę razy mi się udało.
W osobie Andrzeja Krajewskiego żegnamy wyjątkowo barwną postać niepokornego artysty, podążającego przez całe swoje życie za wielką twórczą pasją i marzeniem.
Wszyscy, którym bliski był artysta i jego twórczość, mogą wesprzeć rodzinę przy organizacji pogrzebu: